środa, 19 maja 2010

Kot Schrödingera, czyli „Ja przecież nic nie zrobiłem”

Jak tu być poważnym człowiekiem, kiedy względnie uporządkowany świat mieszczańskiego domku na przedmieściu, nagle zjeżdża po równi pochyłej, wprost ku otchłani? Czy pomocy szukać w nauce, zajrzeć w głąb własnej duchowości czy zwrócić się ku Bogu? „Poważny człowiek” braci Coen na pewno nie udzieli odpowiedzi na te pytania, jednak ze świetnie napisanej i zrealizowanej tragikomedii można się w kapitalny sposób dowiedzieć, co na pewno NIE zadziała.

Żona, która po dwudziestu latach chce rozwodu, jej kochanek – ciepłym i miękkim głosem zapewniający, że „wszystko będzie dobrze”, skośnooki student-szantażysta, starszy brat na życiowym zakręcie, okupujący kanapę czy nękający bohatera telefonami przedstawiciel handlowy – to jedynie część prywatnego końca świata Larry’ego Gopnika.
Profesor Gopnik, ekspert w dziedzinie fizyki, mimo wszystko chce być dobrym ojcem, uczciwym naukowcem, pobożnym Żydem... Nie może jednak zrobić nic, a jedyną linią obrony jest tłumaczenie swojej niewinności. Przez cały film jest niczym kot Schrödingera, którego paradoks tłumaczy studentom – ani żywy ani martwy, dopóki... ktoś nie otworzy pudełka.

Poważny człowiek już 11 czerwca wejdzie do kin a całość recenzji znajdziesz tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz