Jak tu być poważnym człowiekiem, kiedy względnie uporządkowany świat mieszczańskiego domku na przedmieściu, nagle zjeżdża po równi pochyłej, wprost ku otchłani? Czy pomocy szukać w nauce, zajrzeć w głąb własnej duchowości czy zwrócić się ku Bogu? „Poważny człowiek” braci Coen na pewno nie udzieli odpowiedzi na te pytania, jednak ze świetnie napisanej i zrealizowanej tragikomedii można się w kapitalny sposób dowiedzieć, co na pewno NIE zadziała.
Żona, która po dwudziestu latach chce rozwodu, jej kochanek – ciepłym i miękkim głosem zapewniający, że „wszystko będzie dobrze”, skośnooki student-szantażysta, starszy brat na życiowym zakręcie, okupujący kanapę czy nękający bohatera telefonami przedstawiciel handlowy – to jedynie część prywatnego końca świata Larry’ego Gopnika.
Profesor Gopnik, ekspert w dziedzinie fizyki, mimo wszystko chce być dobrym ojcem, uczciwym naukowcem, pobożnym Żydem... Nie może jednak zrobić nic, a jedyną linią obrony jest tłumaczenie swojej niewinności. Przez cały film jest niczym kot Schrödingera, którego paradoks tłumaczy studentom – ani żywy ani martwy, dopóki... ktoś nie otworzy pudełka.
Poważny człowiek już 11 czerwca wejdzie do kin a całość recenzji znajdziesz tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz