czwartek, 26 sierpnia 2010

Wyspa zanudzonych


Debiutancki film Gaby Ibaneza potwierdza starą filmową maksymę, że z nijakiego pomysłu powstać może film co najwyżej nijaki.
Maria (Elena Anaya) – biolog pracująca w oceanarium i samotna matka, wybiera się ze swoim synkiem Diego na wakacje. Podczas przeprawy promem na wyspę, na której mają wspólnie cieszyć się wypoczynkiem, Diego znika bez śladu. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy po kilku tygodniach policyjni śledczy wzywają Marię do identyfikacji zwłok chłopca wyłowionych z zatoki. Maria nie potwierdza, że to jej syn, jednak musi pozostać na wyspie by w obecności sędziego przeprowadzić analizę DNA. Wierząc, że Diego wciąż jest na wyspie rozpoczyna poszukiwania poza policyjnymi procedurami.
Surowy klimat wyspy, lunatyczni i zdawkowi mieszkańcy, stwarzają poczucie izolacji, desperacji i osaczenia, z którym mierzy się i tak już emocjonalnie i psychicznie wykończona bohaterka. Do tego momentu wszystko idzie sprawnie, jednak w dalszej części filmu dzieje się niewiele. Można odnieść wrażenie, że reżyserowi bardziej zależy na wizualnych popisówkach, niż na spójnej i zwartej warstwie fabularnej. Traci na tym niestety całość – mimo, że film trwa tylko 90 min. Ciągnie się niemiłosiernie, a ostateczny zwrot akcji okazuje się mocno uproszczony.

Całość recenzji znajdziesz tutaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz